top of page

Atrakcje, atrakcje, atrakcje…


Ależ to był niesamowity dzień, ten ostatni piątek. Dopiero teraz jesteśmy w stanie uporządkować sobie wszystko, co się działo. A było tak: rano nasi opiekunowie zabrali nas, tzn. Alka i Lucka na piękną łąkę pełną soczystej trawy. Czekała tam na nas grupa bardzo sympatycznych, młodych ludzi. I okazało się, że będą nas, w towarzystwie pięknej dziewczyny, fotografować. To się nazywa sesja zdjęciowa! Alek był niesamowity, prawdziwy gwiazdor. Nawet trawka go nie interesowała! Wspaniale pozował przez cały czas. Po sesji mieliśmy czas, żeby skosztować przysmaków rosnących na łące. Super…

A wieczorem przyjechał do nas pan i dopiero zaczęło się dziać! Nareszcie mieliśmy pozbyć się naszych futer! Była już najwyższa pora. Jak można przy tych temperaturach chodzić w kożuchu! Pan uwalniał nas bardzo sprawnie, ale musimy przyznać, że pomimo, że nasi opiekunowie byli cały czas z nami, stres był ogromny. Ale warto było. Jakie uczucie lekkości i już się nie gotujemy. Zobaczcie ile futra mieliśmy na sobie.

Ale chyba najbardziej był zestresowany mały Misiaczek. W końcu to jeszcze maluch. Czekał na swoją kolejkę w stodółce, usiłując się z niej wydostać, przeciskając dołem.. Dopiero Jarek go uspokoił. Stał i głaskał malucha.

A dziś wyglądamy tak...

bottom of page